niedziela, 16 marca 2014

American Dream vol.2

Dziś wspomnienia amerykańskiego fastfood, ale trochę innego.

Boston to miasto położone na wschodnim wybrzeżu USA. Jedno z milszych miast, w których byłam w Stanach Zjednoczonych. Niska zabudowa i wąskie uliczki, mają coś z angielskiego miasteczka. To, że Harvard jest oddalony tylko o kilka stacji metra od centrum, jest atutem tego miasta. Przy kampusie tego członka Ivy League można zjeść jedne z lepszych burgerów, albo ograniczyć się do taniego studenckiego jedzenia.

Ja wybrałam się do bostońskiego fastfood na zupę i kanapkę. Wszystkim ciekawym szybkiego jedzenia, z nietypowymi jak na bar składnikami, polecam Bostan Chowda Co. Na zupę wybrałam New England clam chowder, jest to gęsta zupa na bazie mleka lub śmietany z dodatkiem ziemniaków i małży, podawana obowiązkowo z oyster crackers, czyli czymś podobnym w smaku do solonego groszku ptysiowego. Do zupy zamówiłam kanapkę, takiego hot doga, ale zamiast parówki podawane jest mięso z homara w sosie majonezowym, bułka była przypieczoną brioche. Jakbym mogła, jadłabym to codziennie. Bardzo polecam!