środa, 28 listopada 2012

Nowa seria - jedzenie na uniwersytecie

Nie wiem jakiego słowa użyć na studenckie miejsca spożycia jedzenia (powiedzmy że w miarę taniego, bo to zleży!), bo to nie bary, nie stołówki, ale już na pewno nie restauracje. Może miejsca gastronomiczne? Yyy... Chyba będę tego używać zamiennie, zależnie od jakości.
Każdy student wie, że w studenckich barach można zjeść źle i dobrze, tanio i drogo, zdrowo i mniej. Stwierdziłam, że zrecenzuję niektóre dania, które można dostać na Uniwersytecie Warszawskim. Całkowicie subiektywnie!

Na pierwszy ogień idzie "restauracja" w podziemiach starego BUWu. Zawsze gdy do niej schodzę uderza mnie ostry zapach jakiegoś dania, które serwują danego dnia. Nie jest to zbyt przyjemne, ale po chwili już się tego nie czuje :p Samo miejsce jest nowoczesne i dobrze oświetlone. Przy kasie widać kuchnie, co powoduje, że wierzę, że dania są świeże. Co do menu, to jest dość obszerne, 2 zupy (po 3,5zł), kilka rodzajów makaronów i naleśników. Ceny też bardzo przystępne.

Zamówiłam "pastę z bakłażanem" czyli penne z warzywami w sosie pomidorowym. Koszt całego dania to 10 zł. Czekałam jakieś 4 minuty, czyli tyle ile średnio czeka się na zamówienie w piwnicy starego BUWu. Jednak krótki czas wzbudził mój niepokój co do przygrzania makaronu. Obstawiam mikrofalówkę.
O samym daniu:
Makaron był bardzo rozgotowany. Widać, że przygotowano go wcześniej i tylko odgrzano, największy minus tego dania! Sos trochę się rozwarstwiał, ale zdziwiło mnie, że był znośny. Znalazłam w nim sporo bakłażanów, trochę jałowej cukinii i masę kawałków pomidorów z puszki. Doprawiono go dość dobrze. Całość zwieńczona była odrobiną żółtego sera. Smak kojarzył mi się z odpicowanym daniem w stołówce szkolnej.
Pierwsze danie i pierwsza ocena: 6/10


Polecacie jakieś miejsca na Uniwersytecie Warszawskim? Co najlepiej zamawiać? Z czym wam się kojarzy studencki obiad? Hmm?
Całuję, 

wtorek, 27 listopada 2012

Śniadanie vol. 1

Zwykle moje śniadania to owsianki lub płatki z mlekiem. Ale jak mam wielką ochotę na coś innego to zabieram się za tworzenie zgrabnych porannych kanapek. Niżej zdjęcie mojego dzisiejszego śniadania.
Bułeczka owsiana (chce zrobić taką sama, bo to moja ulubiona, macie przepis na taka?) która jest miękka, ale ma chrupiący wierzch bo zwieńczają ją prażone płatki owsiane.
Pierwsza kanapka z roszponką i sadzonym jajkiem (które miało wyjść w kształcie kury, ale zapomniałam dodać odrobiny oliwy na patelnię, moja wina!). Druga to zwykły ementaler, ze świeżą bazylią i pomidorkiem koktajlowym  Ostatnią zrobiłam z roladą z sera koziego i konfiturą z fig (jeszcze ostatki tej z Francji, nie do zastąpienia!).
To wszystko z moją ulubiona zielona herbatą z wanilią.




czwartek, 22 listopada 2012

Muffinek? Muffinka? ale z wanilią

Ja odmieniam słowo MUFFIN tak jak mi się podoba. Po pierwsze, bo nie wiem jak poprawnie odmienić to smaczne słowo, a po drugie bo tak miło brzmi mówienie tego na kilkanaście sposobów. (Jeżeli wiecie jak poprawnie odmienić muffin to bardzo chętnie się dowiem jakie błędy robię przez lata :) )
Oczywiście muffinki są świetne na każdą okazję, ale jeżeli ktoś je kiedykolwiek robił, albo jadł to to wie. Można je zrobić zarówno na słodko, jak i na wytrawnie. Mogą być malutkie i ogromne. Mogą być bardzo albo mniej wyośnięte, a także niekoniecznie typowe.

Bardzo lubię proste muffinki, między innymi te waniliowe. Plusem tego jest, że większość składników zawsze w domu mam i robią się błyskawicznie

MUFFINY WANILIOWE (na ok. 12 muffinów)
2 szklanki mąki
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody oczyszczonej
200 g cukru (coś koło pół szklanki)
1 szklanka mleka
2 jajka
1,5 łyżeczki ekstraktu waniliowego lub cukru z prawdziwą wanilią
100 g roztopionego masła



Piekarnik nastaw na 190 stopni. W większej misce wymieszaj suche składniki, a w mniejszej mokre. Potem obie masy połącz i przełóż do foremek (pamiętaj, nie do końca, żeby miały miejsce na wyrośnięcie). Wstaw do piekarnika na ok. 25 minut. Gotowe do zjedzenia po wystudzeniu.

Jaki smak muffinek wy lubicie najbardziej? Może mogę coś poprawić w tym przepisie? Co sądzicie?
Całuję,

środa, 21 listopada 2012

Deser ekspres i bez pieczenia

To jest deser, który odkurzyłam gdzieś z mojej pamięci. Zrobiłam go jedynie z nadzieją, że wyjdzie, ale z tego co do mnie doszło (ploteczki) okazał się świetny. Lekki deser, nie tylko na lato, szybki i bez pieczenia.


Ja przygotowałam (z Karoliną, którą pozdrawiam) 4 desery w wysokich szklankach. 

Co potrzebujesz? 
- 2 opakowania serka mascarpone
- 1 opakowanie (u nas były mrożone) truskawek
- paczka biszkoptów
- ok 200 ml kawy (słodzona lub nie)
- ok 5 czubatych łyżek cukru pudru


Co robisz? 
Truskawki (już bardziej rozmrożone) miksujesz na mus. Przekładasz mascarpone do miski i mieszasz z cukrem pudrem. Teraz już tylko układasz warstwy. Na dnie układasz umoczony w kawie biszkopt, na to sporą łyżkę mascarpone i na to sporą łyżkę musu. Wszystko powtarzasz około 3 razy. Deser może trafić na chwilę do lodówki. 

Za wykonanie zdjęć dziękuję Karolinie :) 

Całuje, 


wtorek, 20 listopada 2012

Klasyka sosów

Na pewno każdy z was ma swój ulubiony sos do sałatki. Może zmieniacie go zależnie od pory roku, czy dodatków, ale zwykle wybieracie ten jeden. Dla jednych najlepsza jest sama oliwa z oliwek lub sok z cytryny, dla innych sos blue cheese, a dla mnie TEN sos.

Skład jest prosty. Na jedną moją sałatkę zużywam:
- łyżeczkę musztardy Dijon
- łyżeczkę miodu lub syropu klonowego
- 2 łyżeczki soku z cytryny
- 3 łyżki oliwy
i mieszam :)
Sadze ze często nazywa sie go sosem misztardowo-miodowym. Jest przepyszny i prosty, a najlepiej smakuje z prostymi salatami.

wtorek, 13 listopada 2012

Zupa która leczy

Jak wiemy sezon chorób się zbliża wielkimi krokami! Ja już pierwszego virusa mam za sobą, ale chyba tylko dzięki tej zupie.



Co potrzebujesz? (podaję mniej więcej na 2 porcje)
- 3 większe marchewki
- 2 ziemniaki
- pół cebuli
- czosnek (do smaku, jak nigdzie nie wychodzicie to weźcie z 4 ząbki, to na pewno będziecie się czuć lepiej)
- świeży imbir (ja wzięłam ok 1,5 cm)
- bulion (około 2 szklanek)
- skórka pomarańczowa z pomarańczy i trochę soku pomarańczowego
- sól, pieprz, oliwa




Co robisz?
Oczywiście wszystko kroisz. Do garnka wlewasz ok łyżki oliwy, jak się rozgrzeje to dodajesz cebulę i połowę przygotowanego czosnku. Jak to się zeszkli to dodajesz marchewkę i po ok 3 minutach dodajesz ziemniaki i połowę imbiru, to też chwilę podsmażasz. Po około 2 minutach zalewasz wszystko bulionem i czekasz aż zmięknie gotując się. Jak warzywa są już miękkie to odstawiasz zupę z ognia. Do zupy dodajesz resztę czosnku i imbiru i wszystko miksujesz. Po zmiksowaniu dodajesz do smaku soku pomarańczowego (ja dodałam z 3 łyżki) i skórki pomarańczowej. Wszystko podajesz na ciepło.

Teraz coś ode mnie:
Nie przepadam za okresem chorobowym. Czuję się wtedy trochę jak w filmie katastroficznym o epidemii. W telewizji pojawiają się spoty reklamowe, które krzyczą "uważaj kichają, prychają i kaszlą" a u mnie pojawia się od razu syndrom kataru lub bolącego gardła. Wtedy staram się ratować naturalnymi metodami i specyfikami. Sprawdzone i świetne: czosnek, miód, imbir, cynamon, kardamon, gorące mleko, ciemna mocna herbata, sok malinowy. Ostatnio trafiłam na jeszcze jedną rzecz anty-virus'ową - sok z dzikiej róży, dla mnie sprawdził się perfekcyjnie i stanowi znakomitą alternatywę. Polecam!
Jak wy sobie radzicie z przeziębieniem?
Całuję,

czwartek, 8 listopada 2012

Ratatouille, ratatuj

Ratatuj kojarzy mi się z zimą. Nie wiem dlaczego, ale zawsze wita na moim stole w te zimniejsze dni. Faktem jest, że komponuje się bardzo dobrze z kaszą jaglaną (tak naprawdę z większością kasz), dlatego robię czasem wersję spolszczoną. Jak dodaję kuskus to trzymam się "francuskich" ram. Zdarza mi się jeść ratatuj z ryżem (na zdjęciach poniżej właśnie ta wersja), lub po prostu z kromką ulubionego chleba.

podałam moje ratatouille z ciemnym ryżem i malutkim kawałkiem koziego sera, jak wygląda?
Co potrzebujesz?
- 1 cebula
- 2 ząbki czosnku
- 2 średnie cukinie
- 1 bakłażan
- 2 większe pomidory (najlepiej lekko dojrzałe)
- 2 papryki (ja wzięłam jedną zieloną i jedną czerwoną, ale każda jest fantastyczna)
- sól, pieprz, oliwa, bazylia
-dodatek do dania: jaki lubisz najbardziej (kaszę, ryż)

Co robisz?
- zacznij od bakłażana (on potrzebuje najwięcej czasu), umyj go, pokrój i... (tu ważna rzecz, żeby pozbyć się goryczy) zostaw obsypane solą plastry na ok 12 min. Zabierz się w tym czasie za krojenie innych warzyw : cebuli, czosnku, cukinii i papryk. Możesz jeszcze w tym czasie przygotować wrzątek na pomidory, żeby je sparzyć. Jak bakłażan sobie odleżał tyle ile miał to powinny na nim powstać kropelki wody, zmyj je pod bieżącą wodą i osusz na papierowym ręczniku.
Najtrudniejsze już za Tobą.
Teraz w jakimś większym garnku lub na głębokiej patelni rozgrzej oliwę. Na gorącą oliwę wrzuć cebulę i czosnek, niech się zeszkli i dodaj bakłażany (bo one potrzebują najdłuższej obróbki cieplnej, a ja np nie lubię niedorobionych bakłażanów). jak już bakłażany zmienią kolor na bardziej przeźroczysty dodaj paprykę i cukinię. Jak to wszystko miesza się na patelni/w garnku to sparz pomidory (ja robię nacięcie u dołu przed włożeniem do wrzątku, bo łatwiej mi później zdjąć skórę) i zdejmij z nich skórę. Potnij pomidory na mniejsze części i dodaj do garnka/patelni. Wszystko odpowiednio przypraw :) poczekaj teraz na pyszne i aromatyczne danie. Powinno być gotowe w max 10 min od ostatniego kroku.

Dziś stwierdziłam (za namową pewnej osoby, za co dziękuję) że będę do przepisów dodawać rzeczy od siebie. Dziś vol. 1 :)
http://www.youtube.com/watch?v=p_hdmt4vpBo&feature=related
Ratatouille kojarzy mi się z zimnym wieczorem na południu Francji. Niby jest ciepło, ale by się jeszcze dogrzało, stąd ratatouille. Ubóstwiam robić to danie w zimne zimowe dni. Wtedy siadam na kanapie i przy świecach próbuję się ogrzać, a jestem wielkim zmarzluchem.

Co wy sądzicie o ratatouille? Z czym wam się kojarzy? W towarzystwie czego smakuje najlepiej?
Całuję,