Każdy student wie, że w studenckich barach można zjeść źle i dobrze, tanio i drogo, zdrowo i mniej. Stwierdziłam, że zrecenzuję niektóre dania, które można dostać na Uniwersytecie Warszawskim. Całkowicie subiektywnie!
Na pierwszy ogień idzie "restauracja" w podziemiach starego BUWu. Zawsze gdy do niej schodzę uderza mnie ostry zapach jakiegoś dania, które serwują danego dnia. Nie jest to zbyt przyjemne, ale po chwili już się tego nie czuje :p Samo miejsce jest nowoczesne i dobrze oświetlone. Przy kasie widać kuchnie, co powoduje, że wierzę, że dania są świeże. Co do menu, to jest dość obszerne, 2 zupy (po 3,5zł), kilka rodzajów makaronów i naleśników. Ceny też bardzo przystępne.
Zamówiłam "pastę z bakłażanem" czyli penne z warzywami w sosie pomidorowym. Koszt całego dania to 10 zł. Czekałam jakieś 4 minuty, czyli tyle ile średnio czeka się na zamówienie w piwnicy starego BUWu. Jednak krótki czas wzbudził mój niepokój co do przygrzania makaronu. Obstawiam mikrofalówkę.
O samym daniu:
Makaron był bardzo rozgotowany. Widać, że przygotowano go wcześniej i tylko odgrzano, największy minus tego dania! Sos trochę się rozwarstwiał, ale zdziwiło mnie, że był znośny. Znalazłam w nim sporo bakłażanów, trochę jałowej cukinii i masę kawałków pomidorów z puszki. Doprawiono go dość dobrze. Całość zwieńczona była odrobiną żółtego sera. Smak kojarzył mi się z odpicowanym daniem w stołówce szkolnej.
Pierwsze danie i pierwsza ocena: 6/10
Polecacie jakieś miejsca na Uniwersytecie Warszawskim? Co najlepiej zamawiać? Z czym wam się kojarzy studencki obiad? Hmm?
Całuję,
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz